Od małego wiedziałem, że zawsze warto jest walczyć. Potem zdałem sobie sprawę, jak ważne jest, żeby mieć przy boku osobę, która mobilizuje do stawiania czoła przeciwnościom losu – mówi Edmund Borowski, spoglądając na żonę. Pani Anna o chorobie męża mówi w liczbie mnogiej. Wizyta w ich gościnnych progach nie upływa jednak pod znakiem wiszącej nad nimi groźby. Nawet pomimo tego, że wybawieniem dla pana Edmunda jest niedostępny w Polsce lek. I że kwestia dalszego życia byłego olimpijczyka zależy od hojności wpłacających.
Artykuł pochodzi z tej strony.